30 czerwca 2011

Chcę umrzeć!

Obudziłam się w szpitalu, a właściwie w szpitalnym łóżku.Zobaczyłam, że ktoś kręci się po sali.Próbowałam wstać, ale zakręciło mi się w głowie.Na dworze było ciemno.Pewnie jeszcze nie minęła noc.A może właśnie ku końcowi miał dzień drugi?Całkowicie starciłam poczucie czasu...
Podeszła do mnie pielęgniarka.
-I jak się czujesz?
-Głowa mnie boli...
-Pamiętasz co się stało?
Na myśl o tym co ten bydlak mi zrobił zaczęłam płakać.
-Nie przejmuj się.-powiedziała pielęgniarka.-Wypadek nie był groźny.
-Ale, ale ja przed wypadkiem...zostałam zgwałcona.
-Oh!
Pielęgniarka wstrzymała oddech.
-I dlatego znalazłaś się na ulicy tak?
-Uciekałam.Nie zauważyłam...
-Już dobrze.Muszę zawiadomić lekarza, policję, twoją rodzinę i mężczyznę który Cię potrącił.
-Mężczyznę?
-Tak.Młodego.Jest bardzo wystraszony.Martwił się o Ciebie przez całe dwie godziny...
-Przez dwie godziny?
-Tak jest 2 w nocy skarbie.
-A czy On tu nadal jest?
-Tak oczywiście.Mogę Go tu poprosić jeśli chcesz.
-Tak.
-A rodzina?Masz jakiś numer kontaktowy?
-Zostałam odebrana rodzicom, którzy mieszkają w Polsce.Dziadkowie wyjechali na Kubę, a przyjaciółka z którą mieszkam  jest na imprezie.Ale może Pani spróbować...Gdzie moja torebka?
-Tutaj.-I mi ją podała.I wtedy przypomniała sobie...
-Ja Go podrapałam!
-Napastnika?
-Tak!Tego drania.
-Ok.Nie będę dłużej zwlekać i wyszła.
Przez następną godzinę pojawiła się u mnie Pani Doktor, która musiała mnie zbadać i pobrać próbki.To było takie żenujące...później policja razem z psychologiem.Dowiedziałam się, że dzwonili do Moni, ale nie odbierała więc zostawili jej wiadomość.Dzwonili także do dziadków i mamy, ale Oni są w stanie dopiero przyjechać w Poniedziałek wieczorem. Była już w prawdzie Niedziela.Po badaniach, zdjętych próbkach i rozmowach poszłam się umyć.Szorowałam się tak, ze aż moja skóra na całym ciele była czerwona.Wszędzie miałam obdarcia.Twarz wyglądała makabrycznie. Mogłam już iść, ale nie wiedziałam gdzie.Nie chciałam iść do pogotowia dla nieletnich co mnie zaproponowano.Wtedy przyszedł On.Mój przyznajmy się szczerze wybawca, który mimo to mnie potrącił co nie było jego winą.
Nie mogłam w to uwierzyć.To był Tom Kaulitz!Zaproponował, że zabierze mnie do siebie.Miał już 21 lat i swoje mieszkanie w Magdeburgu.Powiedział, ze w Poniedziałek zawiezie mnie do Lipska ponieważ mieszkamy blisko siebie.Zgodzono się.Parę chwil później byłam w jego samochodzie.
-Słuchaj bardzo Cię przeprasza.Ja Cię po prostu nie widziałem!Tak z znikąd...Jeszcze to co Ci się przytrafiło...
-Ok... w porządku.Czy możemy jeż jechać?
Skiną głową, a ja oparłam się o siedzenie.W cale nie było w porządku.
Była godzina 4 nad ranem.Kiedy mijaliśmy sklep poprosiłam Go żeby się zatrzymał, ponieważ chcę kupić sobie przybory toaletowe, bieliznę itp.
Po zakupach udaliśmy się do jego mieszkania.Było małe, ale ładnie urządzone.Na ścianach wisiały gitary.
Bez słowa udałam się do łazienki.Tam ubrałam czystą bieliznę.Starą spakowałam do woreczka i miałam w planie wyrzucić.Umyłam zęby, przebrałam się w nowo kupiony dres i założyłam kupione skarpety.Było strasznie zimno.
Wyszłam.
-Zrobiłem Ci gorącej herbaty.
-Dzięki, ale chciałabym się położyć.Jeśli można?
-Tak jasne...zaprowadzę Cię do sypialni.
Gdy weszłam ukazało mi się bardzo duże łóżko...
-Gdybyś czegoś potrzebowała...
-Dam znać...
Wyszedł, a Ja zgasiłam światło.Chciałam zasnąć, a może już spałam?Hej,a może to wszytko było tylko złym snem?Ale niestety nie!Zaczęłam płakać i wtedy zasnęłam.O 6 obudziła mnie burza.
Popłakana zaczęłam krzyczeć.Nie dość, że zostałam zgwałcona, potrącona to jeszcze to!
Drzwi się otworzył i wszedł Tom.Wcale nie spał miał strasznie wimeryzowaną twarz.Przepełniało Go fala strachu i smutku?Podszedł do mnie  i mnie przytulił.Nie miał koszulki.Miał bosko wyrzeźbiony tors, ale to teraz nie przykuwało mojej uwagi.Zaczołga mną delikatnie kołysać.
-Możesz...-wy ślipiałam.-Możesz zostać ze mną?
-Oczywiście.
Przez cały czas mnie obejmował.Kiedy położyliśmy się na łóżku przycisnęłam twarz do jego klatki piersiowej.Tak bosko pachniał.A potem zasnęliśmy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz